wtorek, 17 stycznia 2012

Na ryby!!!!!!!!!!!!!!

Jutro wybieram się z Monią na ryby!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!.Po pierwsze Monika nie idzie na warsztaty czyli ma "wolne" jak mówi. Warsztaty zaczynają od 12.30, bo wyjeżdżają do MDK czyli Młodzieżowego Domu Kultury, aby brać udział w konkursie śpiewania kolęd i pastorałek. Taka impreza to nie dla Moni. Sama nie lubi śpiewać i słuchać też nie, ( może poza tym co sama sobie puszcza przez komputer, ale zapewne to nie jest muzyka kościelna, a raczej rockowa ).
Skoro więc ma wolne to wymyśliła, że jedziemy do sklepu zoologicznego kupić coś! W pierwszej wersji ma być złota rybka. Jak jej przypomniałam, że przecież kiedyś miała i jej zdechła to zrezygnowała z rybki i wymyśliła kanarka! Widząc niechęć z mojej strony i do tego pomysłu, zaproponowała mysz, potem szczura. Z tych wszystkich opcji chyba najlepsza była jednak ta złota rybka i chyba ją kupimy.
Napisałam" na ryby", bo na obiad też zażyczyła sobie rybkę. Monika nie zna nazw ryb. Na pewno zna takie jak rekin, delfin, orka czy wieloryb. Jeśli zaś chodzi o ryby do jedzenia to nigdy nie mówi, że chce dorsza, morszczuka czy jakieś inne tylko zawsze rybkę na obiadek. Oczywiście ryba może być różnie podana i to już wie jak powiedzieć. Zażyczyła sobie jutro rybkę z makaronem zapiekaną w piekarniku z" pomysłem na". Dietetyczne z tym sosem i makaronem to już nie jest, ale zobaczę na ile da się ją oszukać, to znaczy przemycić więcej ryby, a mniej tych "śmieci".
Swoją drogą to muszę ją nauczyć nazw ryb jadalnych. A może ja naiwna nie wiem, a ona już je zna. Zacznę od jutra. Koło zoologicznego jest sklep rybny i zaczniemy od lekcji poglądowej. Jak mi moja skleroza pozwoli to napiszę jak mi poszło. Muszę już kończyć bo dziś przychodzi ksiądz po kolędzie i wypadałoby ogarnąć dom. Nie wiem tylko co zrobić z tym wszechogarniającym nas alkoholem. Na dodatek wczoraj doszła jeszcze skrzynka z flaszkami luksusowej na imprezę mojego męża. Na razie stoi pod stołem w kuchni. Też muszę gdzieś schować, bo ksiądz pomyśli, że rodzina alkoholików jak nic! (Kto mnie zna potwierdzi, że ja naprawdę prawie jak abstynent). Pa!!!!!!!!!

2 komentarze:

  1. No tak, odnośnie tych "rybek" wymieiłaś 4 a 3 z nich to ssaki :). Z tymi flaszkami z alkoholem to nie przesadzaj, nie ma ich aż tak dużo. Zresztą dobrze to o mnie świadczy, są bo ile można pić. Zainteresowanie wiedzą, że większość z nich to moja kolekcja a butelki maja pojemność 0,4 cl. Nawiasem mówiąc, ostatnio otworzyłem Gammel Dansk - Asmund Special - kształt butelki zarabisty, ale nie dziwię się, że duńczycy bardzo często korzystają z porad psychologów, tego nie da się pić i chyba nawet obszada ławeczki z "Rancza" nie dałaby radę tego wypić. Dla żądnych przygód, zapraszam na degustację.

    OdpowiedzUsuń
  2. Fakt, mogę śmiało potwierdzić, że z blogierki (blogerki?) to prawie abstynent, nawet żałuję, że z tego powodu nie było okazji delektować się piwami z różnych stron świata, jakie udało mi się dzięki Wam zdobyć! Właściwie dlaczego kobiety nie lubią piwa? No powiedzmy dlaczego większość ich go nie lubi? Co do księdza, oni mają codziennie do czynienia z alkoholem, a przynajmniej w ich zakładzie pracy alkohol jest prawnie dopuszczalny, minimum dwa razy mocniejszy od piwa. Tak więc na nim wrażenia butelki nie zrobiły... Podejrzewam, że pewnie mu się oczy do tych trunków śmiały... No ale to tylko podejrzenia...

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawienie komentarza :)