poniedziałek, 16 lipca 2012

zakładka i kolejny komplecik

Paweł jutro wychodzi ze szpitala, a więc jest nadzieja na wyjazd! Wczoraj udało mi się zrobić drugą zakładkę "płaszczkę" inspirowaną zakładką MIDDII i komplecik bizuterii.



           Bransoletka dość pracochłonna, gdyż każdy kwiatek robiłam osobno szydełkiem.


Koraliki są błękitne, a małe w bransoletce- białe. Już wiem , że nie za bardzo się sprawdza magnesowe zapięcie. No cóż , przecież nie wyrzucę , a jeszcze trochę mam, no i jest ono ładniejsze niż to zwykłe.

Zaczęło lać, a ja się umówiłam do fryzjera i muszę lecieć! Pozdrawiam!!!!!

piątek, 13 lipca 2012

porażka!!!!!!!!

Od ostatniego wpisu mija 5-ty dzień, a ja co.......?! Ano nic nie robię! Powinnam być już od soboty na wakacjach, a tu bęc! Paweł leży w szpitalu na zapalenie płuc! Tak go leczył jeden lekarz! To, że wysoka gorączka  mimo podawania antybiotyku przekraczała ciągle 39 stopni to nic nie znaczyło! Taka ponoć była "uroda" Pawła. Po zmianie lekarza udało się otrzymać skierowanie na rtg płuc i badania krwi. Na zdjęciu wyszło jak byk, że zapalenie obustronne płuc! Wskaźnik OB -76 , coś tam, co maksymalnie powinno być 6 u niego było już 140! Chcę zaznaczyć, że również druga lekarka nie wysłuchała niczego stetoskopem poza jednym szmerkiem, ale wiedziała, że tak może być przy zapaleniu płuc i zleciła badania! Tak więc Paweł będzie korzystał z usług szpitala jeszcze kilka dni. Ponoć do wtorku. Minimum to 8 dni. Monika na początku się wściekała, że nie może jechać na wakacje, ale jak Paweł wylądował w szpitalu to zrozumiała w końcu, że nie może brata samego zostawić w chorobie. Jadąc go odwiedzić nie zapominała o soczkach, ciasteczkach i innym jedzonku dla Niego :)

Żeby nie było tylko o smutnym, na koniec jeszcze zdjęcie frywolitki. Komplecik zrobiłam w zeszłym tygodniu, ale jeszcze czeka na krochmal i impregnat :




Mam nadzieję, że przybędzie trochę więcej prac. Mam ochotę na zakładki. Zobaczę, co mi z tego wyjdzie.
Pozdrawiam Wszystkich Odwiedzających i życzę Miłego Dnia!

sobota, 7 lipca 2012

Wycieczka na farmę

Wczoraj mimo 35 stopniowego upału pojechałyśmy z Monią na Farmę Iluzji. Monia suszyła mi o to głowę już od tygodnia, aż w końcu poddałam się. Byłyśmy krótko, wszystkiego nie zaliczyłyśmy bo albo piasek jej się nasypie do sandałków, a to za gorące dmuchańce...itp. Najważniejsze, że się jej podobało. Zaliczyła tez frytki z kawałkami kurczaka i lód. Potem pojechałyśmy na kawę do cioci Beatki . Myślę, że dzień można zaliczyć do udanych. A oto kilka zdjęć ku pamięci!:)


                                                              lewitujące piłeczki


                                                                    głowy na talerzu



                                                        przed krzywym domkiem


                                                      Monia daje sobie radę ze staniem


                                  tu nie widać , ale kulki bilardowe poruszają się z dołu do góry



                                                                 Monia - siłaczka


                                                           przy gigantycznym krześle






                                                         a tu już w ogródku u cioci





                                                        dziewczynki zażywają kapieli


      i udało mi się zrobić zdjęcie domu z nr 67( patrz banerek z boku bloga - po co?)


                    tylko czekałam , jak ktoś wyskoczy z tego domu i da mi po głowie :):):)

Kończę szybko , bo nadchodzi burza i to ciężka artyleria jak słyszę! Pozdrawiam Wszystkich Zaglądających i z góry dziękuję za komentarze!

poniedziałek, 2 lipca 2012

Zaległości

Nazbierało się trochę różnych spraw. Zacznę od końca! Dzisiaj jadę do mojej "psiapsiółki" na urodzinki. Wczoraj zdążyłam zrobić jej prezent :




Myślę, że będzie się jej podobał. Sobie też taki zrobię na eleganckie wyjścia!
Skoro o urodzinach mowa to zapomniałam o jagodziankach , które zrobiłam na imieniny Pawła i wszystkim bardzo smakowały. Zdjęcia wyszły jak zwykle, ale piękne są u "Moje wypieki", skąd zapożyczyłąm sobie przepis. Moja historia jagodzianek wyglądała tak:






 Naprawdę warto się potrudzić, bo są odlotowe jak stwierdził mój małżonek.
A'propos małżonka. W ten upał tzn. wczoraj wybrał się na wycieczkę rowerową. Szybko jednak wrócił , bo nie było czym oddychać.Oto kilka zapisków z tej podróży :


                                                     Nad Wisłą jak widać malutko wody






                                                                      boćki z młodymi




wiewiór


                                           A w dali obecne miejsce pracy mojego małża


okno w środku


A to na kilka minut przed rozpętaniem się wczorajszej burzy z piorunami. Oczywiście nie miała kiedy przyjść tylko akurat na finałowy mecz Euro 2012!!!! Ponieważ antena Polsatu jest bardzo czuła na pogodę( kto ma to wie), więc "zdechła"!!! Mój małżonek dostał spazmów!!! Jakoś próbował sobie radzić włączając komputer i mecz on-line na żywo, ale to też zdechło. Było mi Go żal, ale cóż można było poradzić. Posiłkował się sms-ami od brata i jakoś tak przetrwał do czasu zakończenia pierwszej połowy. Druga połowa już była na wizji i udało się zobaczyć zakończenie Euro. Jakoś będzie pusto bez tych meczy! Nawet mnie! Ale niedługo siatkówka, potem Londyn i będzie jeszcze tego sportu.......
Miłego dnia Wszystkim !!!!!