sobota, 31 marca 2012

Nadgorliwość jest gorsza od faszyzmu!!!

No i mam za swoje! Po co mi było myć okna między opadami deszczu? To w końcu spadł grad i wybił mi resztę okien z głowy. Oto jakie" jaja" zawitały przed świętami !:)


                                                                "jaja" na parapecie



                                                        w ciągu pięciu minut zrobiło się biało


                        A tu jeszcze kwiatek (wzór taki, którym robiłam Monice kwiatki  do kapci na bal ).Schemat znajdziesz na stronce Marzanny TUTAJ. Może ozdobię takimi koszyczek do święconki?



                                                 w zasadzie są to dwa kwiatki razem "do kupy"

                        No i jeszcze karczoszek z resztek wstążki, dlatego jest mało doskonały :)



                                                            na tym zdjęciu kolory są fatalne

Wszystkim odwiedzającym życzę udanej i pogodnej Niedzieli Palmowej !

czwartek, 29 marca 2012

Lecznicze "ziela" i zapowiedź !

No właśnie! Pożyczyłam od znajomej książki z zakresu ziołolecznictwa. Mam zamiar znaleźć tam  "recepty" na łuszczycę, otyłość, zaparcia, senność ( coś żeby nie spać, bo ja odwrotnie jak niedźwiedzie zapadłabym najchętniej w sen wiosenny, po tej zmianie czasu nie mogę sobie dać rady). Jak znajdę coś ciekawego to dam znać!


Zrobiłam wczoraj na szydle dwa kwiatki. Miały być ozdobą koszyczka, ale już nie będą, bo są za duże i jakieś takie niepasujące do niczego. Przepraszam - robić mogą za podstawki pod karczochy.

Monika już dała na zapowiedzi....:)! Nie chodzi o ślub:) tylko o zapowiedź najnowszego filmu na, który wybierze się z mamusią pociągiem. Nie wiemy jeszcze gdzie, ale wiemy, że premiera filmu będzie
7 grudnia 2012r. Plany są więc dalekosiężne! Aha! Film jest animowany, ale za to tematyka wydaje mi się koszmarna, bo o "frankenstainie". To znaczy tym ożywionym ma być pies. Tytuł to "Frankenweenie" Tima Burtona, a zwiastun filmu zamieszczam poniżej :

sobota, 24 marca 2012

ostatnie karczochy

 Koniec! Już więcej karczochów - jaj  nie robię! Przynajmniej w tym roku! Oto ostatnie jeszcze ciepłe :).






                                             To różowe to oczywiście dla Monisi ( najmniejsze)



                                                        Wszystkie trzy świeżynki razem

                      Na koniec jeszcze fotki z rowerowej wycieczki Krzysia w okolicach Dęblina.



                                              Panorama osiedla, gdzie kiedyś mieszkaliśmy


                                                                      Rzeka Wisła

                                                     a tu jakiś stawik po drugiej stronie wału

piątek, 23 marca 2012

spotkanie rodziców dzieci autystycznych

Wczoraj zostałam zaproszona razem z mężem na spotkanie z rodzicami dzieci autystycznych w wieku przedszkolnym. Występowaliśmy w roli "weteranów" jako rodzice dorosłego autystyka, a ściślej autystyczki. Słuchając historii rodziców w jaki sposób próbowali dowiedzieć się co dolega ich dzieciom, to za wiele od "naszych "czasów się nie zmieniło. Owszem teraz jest większa wiedza na temat autyzmu dzięki mediom : telewizji , internetowi. Co z tego jak nadal trzeba błagać dyrektorów przedszkoli czy szkół o przyjęcie ich dzieci do placówek prawnie od państwa się ich dzieciom należącym. Wszak mamy powszechne prawo do nauki bez względu na stan zdrowia. To ponoć gwarantuje nam konstytucja. Ale problem tkwi w czym? W pieniądzach oczywiście. Są one bardzo potrzebne na szkolenia nauczycieli, które w Polsce prowadzą bodajże tylko dwa ośrodki. Ceny szkoleń są bardzo wysokie. Nauczycielki, które były na tym spotkaniu same płaciły z własnych portfeli. Nie ma pieniędzy na wyposażenie sal w odpowiednie pomoce dydaktyczne, przyrządy i sprzęt do ćwiczeń dla dzieci z tym problemem. Ale każdy radzi sobie jak może. Rodzice obecni na spotkaniu również. Opowiadaliśmy o Monice i o tym, w jaki sposób sobie radzimy i radziliśmy przez te wszystkie lata. Dyrektorka dziękując nam za przybycie powiedziała, że chciała pokazać swoim rodzicom dzieci autystycznych poprzez nasze osoby, że nie ma czasu na załamywanie rąk i użalanie się nad sobą. Trzeba robić wszystko, aby pomóc swoim dzieciom i wspólnymi siłami zadbać o jak najlepszy ich rozwój i funkcjonowanie w społeczeństwie. A, że nasze społeczeństwo jest jeszcze nadal nieprzygotowane na "inność" to jeszcze musimy poczekać. Na spotkaniu było bardzo miło, ale przez te 3 godziny i tak nie poruszyliśmy wielu, wielu innych problemów. Już zapowiedzieliśmy chęć uczestnictwa w następnym takim spotkaniu. Uważam, że takie grupy wsparcia są jak najbardziej pożądane, bo pokazują, że inni również mają podobne problemy i możemy sami sobie nawzajem pomóc. W kwietniu obchodzony jest światowy dzień autyzmu i na pewno pojawi się w mediach więcej audycji czy rozmów na ten temat. Do jednej z nich podaję link. Rodziców znam osobiście, a dziewczynkę pamiętam malutką jak miała 3 latka.Teraz jest autystką bardzo dobrze funkcjonującą jak na swój wiek. Króciutki reportaż o niej ukazał się 20 marca w telewizji  Lublin. Link do reportażu podaję TUTAJ .

Największy !

A co ? A karczoch. Zrobiłam wczoraj :




                                                Jak widać dużo większy od pozostałych

A jak ktoś nie ma pomysłu na obiad to proponuję zrobić wątróbkę z cebulką, przesmażonymi jabłkami i kawałkami brzoskwiń. Zawsze robiłam taką zwykłą z cebulką, smażoną na patelni, ale od kiedy zjadłam wątróbkę Mirka to już zawsze robię tak jak On. No prawie, bo dodaję jeszcze brzoskwinie z puszki oczywiście, ponieważ póki co, to świeżych jeszcze nie ma. Oto zdjęcie, a pod nim przepis :

1 kg wątróbki wieprzowej
dużo cebuli (5-6 )
2 jabłka
3 połówki brzoskwiń
olej do smażenia i mąka do panierowania
Wątróbkę najpierw moczę w mleku ( ale niekoniecznie). Potem kroję na małe kawałki, obtaczam w mące i smażę na oleju z obydwu stron. Solę dopiero po zdjęciu z patelni bo inaczej robi się twarda.
Na pozostałym oleju smażę cebulę pokrojoną w półksiężyce, a na samym końcu obsmażam króciutko jabłka pokrojone w plasterki. Formę do zapiekania smaruję masłem i wrzucam wymieszane powyższe trzy składniki ( można jakoś elegancko układać jak ktoś chce ). Na koniec dodaję plasterki brzoskwini i wkładam wszystko na 20 minut do nagrzanego do 180-190 stopni piekarnika i zapiekam. Danie palce lizać, a jak zostanie to można z powodzeniem odgrzać na drugi dzień i też jest pycha !

wtorek, 20 marca 2012

zaliczone i znalezione

Monika zaliczyła jazdę pociągiem ( nie zdarza się to często), kino, empik - wszystkie trzy poziomy w Złotych Tarasach, Smyka ( przegląd zabawek Litllest Pet Shop, jedną kupiła ), sklep zoologiczny
 ( rozczarowana bo nie było tarantuli, której się boi ) no i oczywiście "przekąski".

Za to ja znalazłam, próbując ukryć cukierki przed Monią, niedokończoną serwetę na szydełku. Chyba ją robiłam jakieś 4-5 lat temu. Nie pamiętam już wzoru i skąd go brałam, ale może dam radę skończyć. Od biedy wystarczą dwa kółka i będzie trójkątna serweta. Będzie pasowała na półkę w przedpokoju. Zresztą nie mam co szaleć bo zostało niewiele nitki.




 Ciekawe kiedy dokończę, bo trzeba się już brać za świąteczne porządki. Nie powiem, że tak całkiem nic nie robiłam w tym temacie, bo zrobiłam "czystkę z butami" i u Kacpra w pokoju ( tam dopiero był sajgon). Dzisiaj jeszcze muszę poukładać ciuchy w szafach. Co zrobić, żeby mi się tak chciało jak mi się nie chce??????!!!!!!! Nie marudzić do roboty!!! Kto to mówi????? Moje porządne JA!:) Już lecę!!!

sobota, 17 marca 2012

SAL Madame

Wchodząc na bloga "Zacisze Ewci" zauważyłam głowę pięknej pani. Kliknęłam na zdjęcie i pokazały mi się głowy czterech pięknych pań : wiosna, lato, jesień, zima. Mam ogromną ochotę, żeby je wyszyć. Poprosiłam już o wzór ( informacje można uzyskać klikając na banerek w prawym bocznym pasku).

Wyjazd do kina przesunął się nam na jutro, więc dzisiaj mogę się zabrać za kolejne karczochy. Przedwczoraj powstał taki malutki :



                                                              a poniżej z większym kolegą


       I już lecę do robienia kolejnych. Miłej soboty i niedzieli!!!!

piątek, 16 marca 2012

kino

Jutro jedziemy z Monią do kina do Warszawy. Koniecznie pociągiem. Musimy zaliczyć kolejny od dawna mi zapowiadany film. Tym razem będzie to komediodramat " Kupiliśmy zoo". Znowu bez dubbingu. Nawet nie jest też w technologii 3D. Ale co?! Chyba będzie coś o zwierzakach jak mówi tytuł i to wystarczający dla niej sygnał, że trzeba ten film obejrzeć. Można zobaczyć zwiastun filmu TUTAJ . Zobaczymy czy wytrzyma! W zeszłą sobotę byliśmy na "Lorax-ie"
Też były zwierzaki, no i 3D więc grzecznie oglądała, tym bardziej, że mogła sobie podjadać popcorn i popijać colą. Czasami się zastanawiam czy przekąski (tak mówi Monika- "kupimy przekąski") nie są ważniejsze od filmu.
Zrobiłam jeszcze jednego małego karczocha, ale zdjęcie pokażę w następnym wejściu. Miłego dnia życzę wszystkim czytającym.

czwartek, 15 marca 2012

Drugi karczoch

W zeszłym tygodniu kupiłam już więcej :

                                  A dopiero dzisiaj upięłam na tym mniejszym jaju tzn.około 12 cm


                                                                a tu z moim "protoplastą"


poniedziałek, 12 marca 2012

karczoch

No i zrobiłam go! Pierwszy w moim życiu, ale już wiem , że nie ostatni. Zużyłam na niego : 1 jajo ze styropianu wielkości 12 cm( mierząc dłuższy bok), 1,5 m wstążki turkusowej i 1,5 m wstążki koloru kawy z mlekiem -  obie szerokości 2,5 cm, dużo szpileczek do karczochów ( są krótsze niż te normalne). Robiłam posiłkując się kursem TUTAJ . Niestety ten karczoch w kursie jest ładniejszy, bo zrobiony z 3-ech kolorów wstążek. Jakoś przegapiłam ten fakt, ale sobie poradziłam i wyszedł taki oto karczoch - jajo :



Zdjęcia jak zwykle nie najlepsze, bo fotograf wiadomo jaki.... pisałam wcześniej. Jajo mam zamiar jeszcze udoskonalić( np.na dole), ale muszę dokupić więcej wstążki, bo mi zabrakło. Zakończenie zrobiłam z innej wstążki. Wniosek jest taki, że jeżeli chce się robić węższe rządki to trzeba kupić po 2 m, no chyba ,że 3 kolory to wtedy starczy. A jakie piękne karczochy można "uszpilić" można obejrzeć TUTAJ.

sobota, 10 marca 2012

wielkanocnie jakoś już

Wczoraj pisałam, że napiszę jak do tego doszło, że z kurki zrobił się baran. Chyba dlatego, że włóczka była biała. Niestety nie miałam żółtej tylko jakąś kremową i udziergałam też kurę. Potem ukrochmaliłam kokoszki. Nie miałam ich na czym uformować, ale w końcu coś tam znalazłam. Nie wiedziałam czy "zesztywnieją", bo "Ługa"do krochmalenia była z 2007 r. Jednak rano jak wstałam ucieszyłam się, bo kokoszkami można rzucać - takie twarde!!! Zrobiłam je z opisu, który na swoim blogu zaprezentował "splocik".Wzór znajdziesz TUTAJ i TUTAJ. A oto moje kokoszki :





Dzięki uprzejmości blogerki Marzanny mogłam skorzystać z jej opisu zrobienia kurki i baranka tym razem na drutach. Odsyłam na jej stronę ze wzorem TUTAJ . Moje "dziełka" wyglądają tak :



A poniżej moje wielkanocne stadko. Myślę, że to jeszcze nie koniec. Już kupiłam wstążeczki na karczocha. Gdzieś już znalazłam instrukcję jak go zrobić i jak mi ładnie wyjdzie to się pochwalę.



Jakieś te zwierzaki niefotogeniczne, a raczej fotograf jak  "z koziej d...pki trąbka". Ale wciąż się uczę. Dzisiaj nauczyłam się jak dodawać link do strony pod słowem TUTAJ. Zaraz sprawdzę czy dobrze działa. Aha! Na koniec jeszcze goździk zrobiony z chusteczki higienicznej. To jeszcze a'propos niedawnego Dnia Kobiet. Sposób wykonania znajdziesz TUTAJ

piątek, 9 marca 2012

kolejne postanowienie

Jakie? A takie, że od dzisiaj głodówka!!!!!!!! To słodkie mnie wykończy!!!! Wczoraj Dzień Kobiet, a więc upiekłam ciasto. Nie jakieś wykwintne, tylko gotowe z paczki "Wadowickie kremówki papieskie". Ponieważ zostałam wcześniej uprzedzona, że krem jest trochę mdły więc dodałam likieru rumowego i galaretki pokrojone w kostkę. A'propos galaretek. Pierwszy raz mi się zdarzyło, że galaretka jeszcze była gorąca, a już stężała. Byłam w szoku! Robiłam w 3 kolorach tzn. smakach i wszystkie zareagowały tak samo. Te galaretki miałam pierwszy raz. Firma "Linessa" ( czyli dla odchudzających) z Lidla. Nie miały w swoim składzie cukru, ale co miały, że tak szybko tężały???. Niestety przez te dodatki krem był trochę za rzadki i ciacho się rozjeżdżało. Oto jak :

W międzyczasie "zeżarłam" prawie połowę ptasiego mleczka z tego większego opakowania Wedla, które dostałam od mężusia. Na kolację moja "druga połowa" przygotowała wspaniały deser " Jabłko nadziewane marcepanem, polane sosem waniliowym, z lodami i bitą śmietaną". Przepis zaczerpnięty z gazetki dla panów "Men's Health"  nr1 z 2012r., ale zmodyfikowany przez mojego kucharza. Zrobiłam zdjęcie, ale chyba nie oddaje ono wyglądu, a zwłaszcza smaku i zapachu. Wspomnę tylko, że jabłko jest upieczone.




                                      Marcepan z sosem wylewa się ze środka pieczonego jabłka

Paweł mnie jeszcze dobił kolejnym słodkim prezentem, a mianowicie truflami o smaku czekolady z " Mieszka" i batonikiem "Pawełek". Jak się położyłam spać to czułam rewolucję w żołądku i postanowiłam, że od dzisiaj koniec ze słodkim do świąt, czyli około 31 dni. Dzisiaj tylko woda i zielona herbata :)! Mam nadzieję, że wytrzymam!
 A teraz jeszcze kilka fotek z wczoraj :


niedoszła kura, z której wyszedł w końcu baran ( więcej o tym napiszę jutro)

        prosty kwiatek zrobiony z bibułki (wykonanie mama, wręczanie tata, dla kogo ?- dla Monisi)

To jest pełnia księżyca z wczoraj ( widok z okna)

  A to nie wiem co to jest? Chyba słońce dzisiaj rano?!:)

środa, 7 marca 2012

Kolejne święto

Jutro już 8 marca! Dzień kobietek! Monia również szykuje się do tego święta. Kończy w tym roku już 21 lat! Nie przeszkadza jej to w planowaniu prezentu na Dzień Dziecka, którym jak zwykle oprócz zwierzaka "littlest pet shop" jest wycieczka do ZOO w Warszawie. Zresztą Monia obchodzi każde święto, które jest tylko zaznaczone w kalendarzu na czerwono. Tłusty czwartek czy Zielone Świątki wszystko jedno, nie ma większego znaczenia. Monika już sobie kupiła od Tatusia prezent na jutro. Nie była dzisiaj na Warsztatach z powodu problemów z zębem, a właściwie miejsca po nim , bo ząb był wyrwany 2 lata temu i raz do roku daje o sobie znać. W zeszłym roku w maju zrobiliśmy wszystkie możliwe prześwietlenia, pantomogram i konsultacje na chirurgii twarzowo-szczękowej. Specjaliści orzekli, że tam nic nie ma i może jej rośnie ząb mądrości. Fajnie, może i rośnie, ale 2 lata! Jedynym lekarstwem na ból jest antybiotyk. Podałam jej wczoraj, bo na co mam czekać? Noc przespała i dzisiaj już nie narzeka. Jutro pójdzie na Warsztaty, bo chce dostać kolejny prezent ( oby się nie zdziwiła?).A oto co sobie kupiła :

                                czekolada, zwierzak do kolekcji i papier do zapakowania prezentu


Ja sobie dzisiaj też kupiłam prezent tj. gazetę WENA  z wielkanocnymi robótkami. Zobaczę, może uda mi się coś udziergać, bo na razie jakaś "posucha" u mnie, marazm jakiś albo co?! Nie wiem, ale brak mi weny twórczej. Ktoś mnie musi solidnie "kopnąć". Aha! Archiwalne numery Weny są dostępne w wersji elektronicznej na stronie : http://www.wena-design.pl/galeria.html

sobota, 3 marca 2012

Horror!!!!!

Dwa dni temu mój blog nagle zniknął!!!:( Kiedy chciałam wejść na stronkę, czytałam komunikat, że wykryto nieprawidłowości i blog został usunięty. Różne metody przywrócenia go nie dawały rezultatu. Napisałam wtedy do obsługi technicznej i oto dzisiaj jest! Właśnie ten post ma sprawdzić czy wszystkie funkcje zostały przywrócone. Przyznam się, że zrobiło mi się smutno, a właściwie żal tego co już wcześniej opublikowałam, bo to nawet jakaś pamiątka była. Ale najbardziej żal mi było blogów, które obserwowałam. Jak je teraz znaleźć pośród wszystkich? Miałam, w niektórych bardzo fajne strony z opisami wzorów i w ogóle......
A teraz najważniejszy test czyli czy ten post się opublikuje. Jeżeli tak to znaczy, że będę dalej mogła prowadzić swój dziennik. Trzymajcie kciuki!

czwartek, 1 marca 2012

"Polska- biało-czerwoni !" czyli pomeczowe echa

Nie wiem od czego zacząć. Jeżeli piszę tzn., że udało nam się szczęśliwie wrócić z Warszawy. W domu byliśmy o 1.30 w nocy. Oczywiście zbłądziłam w drodze powrotnej mimo tego, że kolega Włodek był tak uprzejmy, że wyprowadził mnie swoim samochodem na "rogatki" miasta. Ale co? Umawialiśmy się, że jak da kierunek w prawo to ja mam dalej jechać prosto. No i tak zrobiłam tylko, że to jeszcze nie było to prawo. Zatrzymałam się więc gdzieś na parkingu, włączyłam nawigację i wtedy jakoś poszło. Jak się okazało dużo drogi nie nadrobiłam. Chłopaków zgarnęłam po drodze na Wale Międzyszyńskim, bo ulice przy samym stadionie były zamknięte. A oto fotka zrobiona przez mojego męża jak po nich podjeżdżam. Mogłabym zrobić konkurs blogowy na odgadnięcie jaka to marka samochodu?:)


A teraz wrażenia pomeczowe moich chłopaków. Mecz jak mecz, każdy widział jaki był. Polacy plamy nie dali, ale za to stadion robi niesamowite wrażenie!!!!! Nawet z najwyższych, czyli najdalszych miejsc na trybunie widać było wyraźnie co się dzieje na boisku. Na zdjęciu biletu powinno być widać sektor, w którym siedzieli "moi", a jednak wszystko widzieli bez problemu.

bilet na mecz ( sektor powinien być widoczny na zbliżeniu) albo niżej:









Oprócz biletu kibic winien mieć inne akcesoria. Zakazane były trąbki, ale szaliki i czapeczki i owszem :

smycz i pamiątkowy folder dostawało się gratis
 Obowiązkiem dobrego, prawdziwego kibica jest znajomość hymnu państwowego i jego głośne,właściwe odśpiewanie przed meczem :


Ale przede wszystkim kibic jest od tego, żeby kibicować i wrzeszczeć na całe gardło okrzyki. Oto te, które wykrzykiwał mój małżonek i zdarł sobie struny głosowe:
" Biało- czerwone  - to barwy niezwyciężone! "
"Róg, róg, róg - gol, gol, gol ! "
"Druga strona - odpowiada"
"Kto wygra mecz - Polska , kto wygra mecz - Polska, kto wygra mecz - Polska, Polska, Polska!!!" 

A teraz kilka fotek 













Tak więc wszystkich zachęcamy do odwiedzenia stadionu Narodowego, bo jest czym się chwalić przed światem. Jedynym mankamentem było mało bramek (4). Przy wejściu to nie problem, bo kibice się schodzą długo, ale przy wyjściu kiedy prawie 60 tysięcy ludzi chce wyjść naraz to robi się tłoczno. Nie mniej jednak : "Każdy Polak na Stadion Narodowy marsz!" ( nawet jeśli się nie jest kibicem piłki nożnej)