niedziela, 26 sierpnia 2012

Smaczny niedzielny obiadek

Kto zrobił? Oczywiście małżonek, bo ja "latałam" po sklepach wczoraj. Danie nazywa się " Filet z drobiu faszerowany ziołami z sosem balsamicznym i karmelizowanymi pomidorami". Autorem przepisu jest M.Kaliciński, a sposób wykonania opisany jest w gazecie Angora z 26 .08.2012 r. Mój kucharz trochę "zliftingował"to danie, bo inaczej nie byłby sobą! Zdjęcia są, jakie są:)! Smacznego :






środa, 22 sierpnia 2012

Skandal

Skandal w tym sensie, że jestem od 4 sierpnia w domu, dzisiaj mamy 22, a ja usupłałam tylko dwa małe wisiorki, zaczęłam naszyjnik i nie mam kiedy skończyć! Co ja robię???!!! Nie wiem?!



i znowu mi się obróciło zdjęcie, a już myślałam , że rozgryzłam ten problem



Wszystko różowe, bo to ma być komplecik dla Moni, która widzi świat w różowych kolorach i tylko taki chce widzieć. Mam nadzieję, że przyszły tydzień będzie już luźniejszy i robótkowo pójdzie do przodu.
Pozdrawiam  wszystkich i miłego dnia życzę!

niedziela, 19 sierpnia 2012

kąpiel zaliczona

Co prawda nie w morzu, bo nie dane nam było, tak jak niektórym szczęśliwcom, ale w jeziorze i to też się liczy!!!! Jezioro nazywa się Firlej, albo tylko ta mieścina?!Nieważne! Wszyscy jeżdżą tam od lat i mówią"jedziemy nad Firlej". My pojechaliśmy tam dzisiaj pierwszy raz! Właściwie to zmobilizował nas nasz starszy syn Paweł. Wrócił dzisiaj stamtąd do domu. Była godzina 9.30 rano, niedziela, a my jeszcze w łóżkach. Opierniczył nas, nazwał "zgnuśniakami" czy kimś w tym stylu, zachwalił pogodę i ciepłą wodę w jeziorze. No to my szybka decyzja, pół godziny i byliśmy gotowi do wyjazdu. Najbardziej zaskoczona była Monia, bo ona jak wiadomo ma zaplanowane wycieczki na rok z góry :). Jeszcze nie zdążyliśmy przekroczyć bramy wjazdowej, a Monika zobaczyła wesołe miasteczko i już zapowiedziała, że przyjedziemy tutaj w 2013r.
Pewnie pojedziemy jeszcze w tym roku, bo zapowiada się piękna pogoda do końca wakacji. Dzisiaj spędziliśmy miło czas, każdy tak jak chciał. Małżonek z synciem pograli w siatkówkę, Monia pojeździła na łańcuchowej karuzeli.Wspólnie z ciocią Beatą N.popływaliśmy rowerem wodnym, a przede wszystkim pokąpaliśmy się. Ja i Monia po raz pierwszy w tym roku!!!!










                                                                           tatuś


                                                                       Monia z tatusiem


                                                                      Monia z mamusią

Zdjęć mało bo nie było komu robić. Podsumowanie : Fajnie było, choć "ludzi jak mrówków". Zapomniałam napisać, że opaliliśmy nosy( i nie tylko) i wyglądamy jakbyśmy popijali cały miesiąc :):):)
Pozdrowienia dla Wszystkich Zaglądających!!!

wtorek, 14 sierpnia 2012

Światełko do nieba


To będzie na końcu. Na początek kilka frywolitek, które udało mi się zrobić w czasie" moich wakacji" między lataniem po lekarzach, szpitalach, podawaniem lekarstw, oklepywaniem pleców, smarowaniem, mierzeniem temperatur, zbijaniem gorączek.......itp. Oto moje wypociny :









A w czasie weekendu gościliśmy Gości z Bydgoszczy i wszyscy razem pojechaliśmy się gościć do Beaty i Mirka. Spędziliśmy świetnie czas przy grillu i nie tylko, a na koniec Miruś zrobił nam wszystkim niespodziankę   puszczając światełko do nieba. Poniżej kilka fotek ku pamięci tego dnia :




                   Mirek serwował grilowane przysmaki na drewnianej "szufli" przez siebie wykonanej


                              Becia z Danielem na huśtawce również własnoręcznie wykonanej przez Mirka


                                                         A to ja z Gospodynią domu


                                                       Monia miała prawdziwą ucztę


                                                               odpalanie światełka


Światełko odleciało hen gdzieś daleko, a my w doskonałych humorach odjechaliśmy do domu.
Czuję już jak nieuchronnie zbliża się koniec wakacji, a Wy ????????

środa, 8 sierpnia 2012

Wróciłam, jestem, żyję!

Wróciłam z wakacji, ale co to były za wakacje!!!!!! Jak pamiętacie wyjazd na wakacje opóźnił się z powodu choroby Pawła o jakieś 14 dni. Na drugi dzień jak tylko Paweł wrócił ze szpitala zaplanowaliśmy podróż, a tu wieczorem przed .....Monia dostała gorączki! No nic, dałam leki przeciwgorączkowe i w drogę! U babci wieczorem znowu gorączka więc na drugi dzień do lekarza, tym bardziej, że zaczęła kasłać. Jak się można domyślać historia lubi się powtarzać no i Monia też zachorowała na zapalenie płuc!!! Jeden antybiotyk nie pomagał, gorączka nie spadała, analiza krwi, zdjęcie rtg płuc, zmiana antybiotyku(w sumie zjadła 3-y opakowania) 2 tygodnie siedzenia w domu, w upale, na 4-tym piętrze ze "ślepą kuchnią", bez internetu tak spędziłam swoje wakacje!!!!!!  A miało być tak pięknie........ morze, plaża......! Dobrze chociaż, że chłopaki (małżonek i najmłodszy syn) użyli nad morzem , bo pogodę mieli super i oczywiście najważniejsze- TOWARZYSTWO. Potem jeszcze były przeboje gorączkowe i nie tylko, ale nie mam już siły o tym pisać. Dwa dni przed wyjazdem do domu gościliśmy się u przyjaciół i to był najmilszy akcent tych wakacji :

                                         
                                           przy stole z Becią (nauka podstaw frywolitki)


                                             chociaż niektórzy po tej gościnie wyglądali tak:


                                                                   gospodarz domu