wtorek, 17 maja 2011

zegarek autysty

Od pewnego czasu Monia ma zegarek

Kupiłam jej taki elektroniczny, duży, koniecznie różowy. Sama chciała. Początkowo nosiła go na ręce, ale cały czas przy nim coś manipulowała i przestawiała godzinę.Jak ją przestawiła to jej się czas nie zgadzał ze wskazaniami na innych zegarach. Nie umiała ponownie ustawić prawidłowej godziny więc latała za paniami, żeby ktoś jej ustawił.Żadna z pań na warsztatach nie potrafiła jej pomóc.(Przyznam się ,że ja też nie umiem tego zrobić)No więc Monika denerwowała się ,żeby nie powiedzieć mocniej "wkurzała się" i wrzeszczała. W domu zawsze na pytanie :" Kto ci przestawił zegarek ?" odpowiadała : " Pani". Zadzwoniłam więc do " Pani"
 i wtedy się dowiedziałam ,że Monika grzebie przy zegarku jak tylko przyjedzie na warsztaty (pewnie chce przyspieszyć czas powrotu? ". Potem absorbuje wszystkich, żeby jej naprawili ten zegarek, a nikt nie umie i robi sie zadyma. Nie wspomniałam bowiem wcześniej, że do przestawienia czasu potrzebny jest jakiś patyczek , długopis czy tym podobne rzeczy. (Skąd je bierze?) Mniejsza z tym. Coś trzeba było na to poradzić. Zrobiłam tak:
 Zdjęłam Monice zegarek z ręki i powiedziałam, że nie będzie go nosić, bo sama przestawia i " psuje godzinę". Schowałam go jednak do jej pudełeczka na śniadanie, które zabiera na warsztaty i powiedziałam ,że tam się nie popsuje zegarek. Problem zniknął. Monika przychodząc do domu wyciągała zegarek i była tam zawsze właściwa godzina. No własnie była.......... Od dwóch dni znowu coś przy nim majstruje, bo pierwsze co robi to leci z zegarkiem do taty, żeby jej naprawił. Muszę znowu coś wymyślić..... Tak to już jest z tą naszą Monią.

1 komentarz:

Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawienie komentarza :)