poniedziałek, 12 grudnia 2011

To już historia - ciąg dalszy

Sierpień minął na wizytach u lekarzy przygotowując Monikę do małego zabiegu usunięcia guzka. Monia w sierpniu pojechała do wód – czyli odwiedziła Nałęczów popijając tam wody, które nie przypadły jej do gustu. Jak zwykle zwiedzanie tam ciekawych miejsc - restauracje, bary, lodziarnie i WC.

Odnotować należy, wręcz nawet trzeba wizytę naszych przyjaciół z Danii, a w zasadzie już z Niemiec (pozdrawiamy EWCIĘ I KRZYSIA , bo wiemy, że czytacie), których Monia poznała i od razu skojarzyła z Danią zapowiadając nam „Dania, odwiedzić trzeba”. Ewa i Krzyś pomimo załamania pogody dotarli do nas cało i zdrowo. Krzysiek – piwosz – zaliczył przy okazji Chmielaki w Krasnystawie.

 Nałęczów- zdjęcie zrobiła Monia


Z mamą i kaczkami ( nie wiem dlaczego zdjęcie się odwróciło, moi magicy od komputera też nie wiedzą, jak ktoś wie to niech da znać )

Ewcia i Krzyś w "Bidzie" (lubelskie)


i znowu zdjęcie odwrócone, a niech to!!!!!!!!!!!!!!!!!






1 komentarz:

  1. Ładnie to określiłeś "załamanie"... Ja już się zastanawiałem w czasie tej podróży do Was, kto po mnie odziedziczy te kapsle po piwach...
    Ale co tam, za to jak fajnie teraz nam się Dęblin kojarzy!

    OdpowiedzUsuń

Bardzo dziękuję za odwiedziny i pozostawienie komentarza :)