Z takiego rozmiaru koralików robi się szybko, łatwo i przyjemnie w przeciwieństwie do toho 11o, które nadziewałam ze trzy godziny na nitkę, co by mieć co robić w pociągu, a potem tylko prułam....... robiłam, prułam, robiłam i prułam......
Bransoletki będą się robić w pociągu, ponieważ jak już wcześniej pisałam jeździmy teraz CODZIENNIE z Monią do Warszawy ! A co tam robimy ? Zgadnijcie ?
Kto zgadł? Tak, zgadza się. Monika i ja korzystamy z zabiegów w komorze kriogenicznej tzw. krioterapia- leczenie zimnem!!!! O wskazaniach i przeciwwskazaniach leczenia zimnem można przeczytać między innymi TUTAJ . Mamy nadzieję podleczyć u Moniki łuszczycę, zobaczyć czy będą efekty w odchudzaniu i przekonać się czy krioterapia ma jakikolwiek wpływ na autyzm? Ja wchodzę z Moniką do komory z racji
tego, że jestem " tłumaczem" autystyka i mam nadzieję również skorzystać z dobrodziejstw zimna!
Aha! Nie napisałam, że wchodzimy na 2 minuty do komory w której jest -120, -130 stopni C.Nasz strój składa się jak widać z grubych wełnianych skarpet i rękawiczek, bawełnianych spodenek i krótkich koszulek, opaski na uszy i maseczki do oddychania. Czy odczuwamy zimno? Ja powiem tylko, że czuję szczypanie w uda i łydki, a tak to cieplutko jest .....:):):) Monika też się nie skarży i spokojnie wytrzymuje!!!
Po wyjściu z komory należy przez około 30 minut rozgrzewać mięśnie, więc ćwiczymy na tym co jest wolne i pod ręką na sali ćwiczeń :
Ponieważ, żeby były efekty należy odbyć 30-50 zabiegów ( codziennie, oprócz sobót i niedziel). Tak więc zejdzie nam się do połowy lipca!!! No chyba, żeby nagle przyszły super efekty to skończymy wcześniej!!!
Będę co jakiś czas pisała o tym jak nam idzie, no i ile uda mi się zrobić sznurów koralikowo-szydełkowych:)
Pozdrawiam cieplutko!