Otóż we wtorek pojechałam z mężem do Lublina w celu oddania naszego samochodu do sprawdzenia, bo mu coś tam stukało. Okazało się, że coś z łożyskiem i naprawa potrwa około 3 h. Super!!! Dostaliśmy samochód zastępczy (Mazdę 3- prawie nówkę -1000 km przebiegu - czerwoną!) i w miasto! Mówię do małżonka, że potrzebuję do pasmanterii. No to dawaj! Wpisuję w telefonie, w Google hasło: pasmanteria Lublin. Znalazła się jakaś na ulicy Polnej 2 D. Wpisaliśmy w nawigację samochodową i jazda! Zajechaliśmy nie bez problemów (jak to z nawigacją) na ulicę Polną, ale żadnej pasmanterii tam ani słychu ani widu. Pytamy kobitki w sklepie, listonosza i nic im o tym nie wiadomo? Co jest?- myślimy. Sprawdzamy na nawigacji okoliczne ulice. Są najbliżej : J.Pawła II i Hutnicza. Mój leci do innego sklepiku i pyta pana o tą Polną i pasmanterię pokazując mapkę. Facet w sklepie robi wielkie oczy! Wszystko się zgadza. Jest Hutnicza i jest J.Pawła II, tylko coś z tymi odległościami nie tak! Nie pomogę - mówi. No to małżonek wpada na pomysł i dzwoni do pasmanterii na numer podany w internecie i z pretensją pyta :
-Jak do Was dojechać, bo na mapie coś nie tak umiejscowiliście swój sklep?
Gościu po drugiej stronie "kabla" (ha, ha,komórki nie maja już kabli, ale jak inaczej napisać?) pyta:
- A skąd pan dzwoni ?
- Z Lublina.
- A to będzie do nas jakieś .........700 km !!!!
- cooooooooooooo................... !!!????
Okazało się, że ślepa ja (nawet w okularach) wpisałam zamiast Lublin - Lubin i stąd cała lawina pomyłek! Ale zauważcie, że ulice się zgadzały! :)...
A teraz króciutko fotoreportaż ze zdjęciami, jakie udało mi się zrobić z ostatniego rzędu na balkonie w Kongresowej :
tak wyglądała scena
mniej więcej z takiej odległości robiłam fotki zoomem więc zdjęcia są jakie są
wiązanka najpopularniejszych melodii z programu w wykonaniu jego artystów
K. Krawczyk, chyba dośpiewywał na żywo
Tu z Janowskim ( w tle żona Krawczyka)
Grzesiu Wilk, którego wykonania piosenek bardzo lubię
Zespół Enej ze swoimi przebojami np. "Radio Hello"
Gościu z Kabaretu Skeczów Męczących
Dominika GAZDA z Blue Cafe
Moja ulubienica Edytka ,żona jednego z Golców - Łukasza
Golce
Łukasz i Edytka Golcowie w pięknej, romantycznej piosence
chyba finał
a to my od lewej ja, Beata i Hania (Agata robi zdjęcie)
O tu Agata z córcią Magdą
przed wejściem
po wyjściu
Ogólnie BYŁO FAJNIE! Jazda do W-wy troszkę mnie przerażała, bo główna droga nie wyglądała lepiej jak ta na ostatnim zdjęciu. Jednym słowem kupa śniegu! Kierowca autokaru radził sobie jednak nieźle i zdążył na czas. W domu byłam około 1-ej w nocy. Koncert na żywo to jednak inaczej niż w TV. Janowski czarował takim samym głosem, zaproszeni artyści śpiewali swoje największe przeboje - po 3,4 utwory. Aha! Był jeszcze ten gościu, który wygrał finał w trzy sekundy, chyba Bednarek się nazywał. Jakieś nagrody, statuetki wręczono Dyrektorowi 1-go programu TV. Zresztą ma być ten koncert w telewizji ponoć 9 lutego, ale chyba 2-ga część, a 1-a wcześniej czy jakoś tak.... nie wiem, muszę sprawdzić..... :)
Ciekawe, czy wytrwaliście do końca, bo to chyba jeden z moich najdłuższych postów i to nierobótkowy!!!!
Pozdrawiam i buziaczki!!!!!
ale Ci fajnie..pozazdrościć miejsca..emocji..wrażeń.....
OdpowiedzUsuńŚmieszna historia wyszła z tym Lublinem i Lubinem :-D Fajną miałaś przygodę z wyjazdem do TV :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTaki wyjazd to świetna przygoda. A na żywo to inaczej jak w TV. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńdotrwałam do końca bez problemu. A do pasmanterii faktycznie trochę daleko.... Każdy występ na żywo lepszy niż telewizyjny
OdpowiedzUsuńwytrwałam!
OdpowiedzUsuńgratuluję wyjazdu
a z pasmanterią to......
I ja też wytrwałam! Do tego z przyjemnością :-)
OdpowiedzUsuńMężu bardzo się obśmiał z zamiany Lublina w Lubin? :-D
Śmieszna ta przygoda z miastami. Dobrze, że nie pojechalaś tak jak pewna mieszkanka Angli, którą gps zamiast na oddalone o 80 km lotnisko wywiózł az 750 km dalej, haha! Tak to jest z ta nawigacja.
OdpowiedzUsuńApropo koncertu, to musiało być wspaniałe przeżycie. Gratuluję :-) i promyki ślę.
Jeśli Bednarek, to musiało tam być gdzieś reggae! Posłuchaliście więc dobrej (mam nadzieję, że się jakoś zaprezentował) muzy na żywo - szczęściarze. I żeby nam nie było smutno, za dużo na ten temat nie napisałaś... Rozumiem, też bym tak zrobił. Reggae trzeba słuchać na żywo, opowiedzieć się nie da...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Krzysiu! Ten Bednarek to nie ten od reggae i nie śpiewał! Nie uczyli w szkole czytania ze zrozumieniem?:)Przeczytaj jeszcze raz końcówkę! Pozdrawiam Ewcię i całusy ślę!!!
UsuńJest to jeden z moich ulubionych blogów, z przyjemnością tu zaglądam :)! Za całokształt zapraszam na mój blog po wyróżnienie The Versatile Blogger;)
OdpowiedzUsuńDzięki bardzo!
Usuń