Małe rozczarowanie! U " farmera" wujka Staszka nie było zwierzaków, jeśli nie liczyć kota i psa. Na szczęście sytuację uratował wujek Mikołaj, który miał czarne i łaciate króliki, kury, kaczki, ale za to nie miał psa. I kota chyba też. Poza tym lało przez 4 dni. Wczoraj za to było pięknie i zrobiliśmy grilla. Plan odwiedzin prawie został wykonany. Lody w Sączu zaliczone, bo są pyszne. Niestety ja przyjechałam zasmarkana i z bolącym gardłem. Jutro kolejny wyjazd do babć i zaraz nad morze.( Rety!!!!!!!!!!!!! znowu leje!!!!!!!!!!!!! Masakra!!!!!!!!!! )Tydzień takiej pogody nad morzem i wpadnę w depresję. Monia zadowolona bo dostała od cioci zwierzaczki LPS, a tatuś jej kupił ENCYKLOPEDIĘ ZWIERZĄT.
Niżej kilka fotek z pobytu w Nowym Sączu.
...a to skąd ten mały kotek się wziął?
OdpowiedzUsuńDanka dawaj dalsze relacje.....
OdpowiedzUsuńWróciłam po wakacyjnych wojażach. Zamieszczę relację u siebie, ale czekam też na Twoje.... I znad morza i z wizyty wspólnych znajomych.....
Pozdrowionka
DANKA!!!!!!!!!!
OdpowiedzUsuńŻądam nowych wpisów!!!!!!
Koniec wakacji, do roboty - wszak przyjemnej
Ja cały czas czekam....... będę namolna, upierdliwa.....
OdpowiedzUsuń